środa, 16 czerwca 2010

Rozmowa z etykiem na temat wyborów

Wpis z portalu fronda.pl !
Zachęcam do zapoznania się.

Dlaczego katolik powinien pójść na wybory? Jak zdecydować na kogo oddać głos? Na te i inne pytania w rozmowie z portalem Fronda.pl odpowiada etyk prof. Krystyna Czuba.

Fronda.pl: Wiele osób tłumaczy się, że nie idą na wybory, bo nie ma takiego kandydata, który w pełni reprezentowałby ich poglądy. Czy katolik może usprawiedliwiać się w ten sposób?

Prof. Krystyna Czuba*: Jestem przekonana, że żadne usprawiedliwianie się w tej kwestii nie jest możliwe. Jan Paweł II w „Christifideles laici” mówił, że od zaangażowania w życie społeczne nie powinno odstraszać nawet przekonanie o korupcji czy nieuczciwości w polityce.

Wiadomo, że żaden kandydat nie jest doskonały, ale to nie może być usprawiedliwieniem, tak samo jak powiedzenie, że komuś przeszkodziła pogoda. Głosowanie to branie odpowiedzialności za dobro wspólne.

Sobór Watykański II naucza o „prawie i obowiązku brania udziału w wolnych wyborach na pożytek dobra wspólnego”. Ale nie zawsze mamy wrażenie, że glosując mamy realny wpływ na dobro wspólne.

Obowiązek wyborczy jest dla katolika imperatywem sumienia. Wybory to nie tylko kwestia wskazania odpowiedniej osoby na urząd prezydenta. To również zobowiązanie do świadectwa. Trzeba pamiętać, że jako społeczeństwo ciągle dorastamy do uczestnictwa w życiu publicznym. Oczywiście, musimy też wiedzieć kogo wybieramy. To jest nasze pierwsze zobowiązanie.

Znać program wyborczy?

Należy poznać wnikliwie jego życie. I to z wiarygodnych źródeł. Reklamy i obietnice przedwyborcze tutaj nie wystarczą. Przede wszystkim życiorys kandydata nie może budzić żadnych zastrzeżeń.

No i oczywiście, jako obywatel-katolik mam też prawo wiedzieć, jaki stosunek do wiary i katolickich wartości reprezentuje dany kandydat. Jeśli to już wiem, to jakie jest następne kryterium?

Najważniejsze jest to, czy kandydat w życiu prywatnym i społeczno-politycznym kieruje się prawdą. To przekłada się na wszystkie inne kwestie, także na to, czy jego katolicyzm jest prawdziwy. Czy jedynie sprowadza się do chodzenia do kościoła i deklarowania katolicyzmu.

Przepraszam, ale jak to sprawdzić? Skąd wiedzieć, w dobie reklamy i PR-u, czy kandydat mówi prawdę.

Jest na to prosty sposób, a podali go polscy biskupi przed wyborami w 1918 roku. Napisali wówczas list pasterski, w którym ostrzegali przed tymi, którzy zbyt dużo przyrzekają i obiecują. Jeśli ktoś obiecuje, że państwo da wszystko, to jest to obietnica nieprawdziwa. Państwo nie może dać wszystkiego i jest to zwykły populizm, za którym stoi jedynie chęć bycia wybranym.

Mogę tutaj powiedzieć, że jeśli ktoś np. obiecuje odpolitycznienie mediów publicznych poprzez ich zawłaszczenie, to nie ma to nic wspólnego z prawdą. Jest to próba zagarnięcia całego państwa i wprowadzanie ludzi w oszustwo.

A wracając do kryteriów. Jakie jeszcze mam postawić sobie pytanie, zanim postawię krzyżyk przy nazwisku kandydata?

Jaki system wartości kandydat przyjmuje za własny? Kim jest w jego pojęciu człowiek, jako osoba ludzka? Jaka jest jego wizja rodziny? Warto też zapytać, czy w publicznej działalności kandydat dał do tej pory do zrozumienia, jakie reprezentuje wartości moralne. Dzięki temu możemy ocenić, czy będzie on potrafił ich bronić w przyszłości.

Czy nie reprezentuje względem wartości moralnych postawy strachu czy wstydu? To bardzo ważne pytanie w obliczu kolejnych wyroków ze Strasburga, czy walki związków homoseksualnych o „ich uprawnienie”. To, co ktoś robi w swojej prywatności, to jego sprawa, jest on za to sam odpowiedzialny przed Bogiem, ale przyznanie praw takim ludziom to de facto afirmacja ich czynów.

Jednak ustawy dotyczące kwestii moralnych czy ochrony życia stosunkowo rzadko trafiają do podpisu prezydenta. Na co dzień są to raczej sprawy typu od kolczykowania zwierząt poczynając, na budowie dróg kończąc. Dlaczego mam się kierować właśnie stanowiskiem kandydata w kwestii życia?

Kwestie życia są pierwsze, bo prawo do życia jest pierwszym ze wszystkich praw. Wszystkie inne są jego pochodną. Prezydent nie może się uchylać od odpowiedzialności za ochronę życia, musi dbać o rodzinę, o przyrost demograficzny w państwie.

Poza tym, jeśli kandydat nie przyjmie odpowiedniego systemu wartości, to – cytując nauczanie Jana Pawła – „historia uczy, że demokracja bez wartości łatwo przemienia się w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm”. Dlatego kandydat musi jasno wypowiadać się w kwestiach moralnych.

Stanowiska kandydatów w tych kwestiach mogliśmy poznać m.in. podczas debaty telewizyjnej. Ale obyło się raczej bez spektakularnych stwierdzeń.

Moim zdaniem, debaty są zawsze potrzebne, jeśli tylko odbywają się z szacunkiem, a nie w atmosferze sensacji. Uważam - pomimo wszystko - że była to debata dobra. Mogliśmy usłyszeć w jaki sposób kandydaci odnoszą się nie tylko do kwestii in vitro, ale też wartości rodziny czy polityki zagranicznej.

Media zazwyczaj wolą, jeśli jest sensacyjnie. Ja jednak uważam, że ten sposób prezentowania się kandydatów, choć nie wiem czy będzie skuteczny, jest potrzebny. Można zobaczyć, czy kandydat potrafi szanować swoich przeciwników politycznych. Bardzo ważne jest to, co mówi papież Benedykt XVI - a wcześniej nauczał już Jan Paweł II - czy polityk potrafi odrzucić niegodziwe metody zdobywania, utrzymywania i poszerzania władzy za wszelką cenę. Czy nie che zawłaszczyć państwa dla siebie i dla swojej partii.

Wiele osób skłania się ku taktyce, by w pierwszej turze oddać głos na kandydata, który jest najbliższy moim poglądom, a w drugiej głosować po prostu na „mniejsze zło”. Jak pani ocenia takie podejście?

Przede wszystkim uważam, że „mniejszego zła” nie ma. Zło jest zawsze złem. Ale na politykę trzeba patrzeć racjonalnie, wybierać dobro wspólne, a nie moje. Rozmawiałam nawet z jednym z moich kolegów, który jest obecnie kandydatem na prezydenta, i powiedziałam również jemu, że dla dobra wspólnego czasem rezygnuje się z własnych ambicji.

Przytoczę tu może przykład Piłsudskiego i Dmowskiego. Ten pierwszy, uważany był za socjalistę, ale był mocny w działaniu. Dmowski miał poglądy narodowe, ale potrafił powiedzieć: „Dla Ciebie, Polsko, idziemy razem”.

Kandydaci powinni znać historię?

Dla katolika powinno być ważne, by jego kandydat nie tylko ją znał, ale i rozumiał – zresztą zarówno historię, jak i tożsamość własnego narodu. Kosmopolityzm w kwestii narodu ma zawsze coś z układu targowiczan, kiedy to prywata zgubiła Polskę. Każda prywata ostatecznie gubi.

Norwid pisał, że „znicestwić żadnego narodu nikt nie podoła bez współdziałania obywateli tegoż narodu”. I tłumaczył, że nie chodzi o współdziałanie przypadkowe, częściowe czy nierozumne, ale współdziałanie „staranne”. To dziś bardzo ważne w obliczu wyborów, bo jeśli kandydat idzie w niedobrym kierunku, to jest to zawsze przygotowane przez kogoś innego – choć nie zawsze wiemy przez kogo.

Wspomniała Pani o liście biskupów do wiernych przed wyborami w 1819 roku, w 2007 roku również episkopat zabrał oficjalne stanowisko. Dzisiaj go nie zabiera, a i tak lewicowe media trąbią o „wtrącaniu się Kościoła do polityki”. Tymczasem wielu wiernym tego głosu pasterzy po prostu brakuje.

Od czasu, gdy w 1993 roku biskupi wydali „Słowo w sprawie wyborów”, w którym przestrzegali, że chrześcijanin nie może głosować na kandydatów wrogich chrześcijańskim wartościom, uwikłanym w afery i malwersacje i ta instrukcja nie była dobrze odebrana w społeczeństwie – głównie dzięki mediom – biskupi się po prostu przestraszyli. I nie boję się tego tutaj powiedzieć, bo jest mi żal, że tak się stało.

Wszyscy mają obowiązek brać udział w polityce, także duchowni, bo są obywatelami państwa - mają równe prawa, chociaż inne funkcje społeczne. Według prawa kanonicznego nie mogą oni obejmować stanowisk publicznych, ale to wcale nie zwalnia ich z obowiązku zajmowania stanowiska wobec prawdy i dobra moralnego.

Rozmawiała Agnieszka Jaworska

* Prof. dr hab. Krystyna Czuba jest etykiem, wykładowcą Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie i Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu. Specjalizuje się w teologii moralnej, etyce dziennikarskiej i edukacji medialnej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz