poniedziałek, 12 października 2009

Błogosławieni jesteście.. albo i nie.

Czy kiedykolwiek kłóciłeś się z Bogiem?
Czy kiedykolwiek powiedziałeś mu co myślisz?
Czy kiedykolwiek wypowiedziałeś przed nim pragnienia Twojego serca?

Wierzyć to nie znaczy paplać modlitwy - regułki nakazane przez religię. Wierzyć to nie znaczy także co niedziela chodzić do kościoła. Wierzyć to nie znaczy kropka w kropkę wypełniać nakazy i zakazy religijne. Najlepsza modlitwa to kłótnia z Bogiem - wyrazisz wszystkie swoje uczucia i rozwiążesz trapiące Cie problemy. Uważaj! To naprawdę działa..

Wierzyć to znaczy uznać za prawdę to czemu przeczy rozum, a co wypływa z miłości. Czy kogoś kto nie chodzi do kościoła, nie spowiada się przed trybunałem ludzkim, a wypełnia słowa Boskiego prawa nazwiecie niewiernym? Tak samo kogoś kto dla miłości ofiaruje całego siebie. Swoje serce, umysł, pragnienia, marzenia podporządkuje osobie, którą kocha, a sam mówi o sobie, że jest ateistą - nazwiecie go nie wierzącym? Pewnie, część z was, tak.

Ja wam, z kolei mówi, że Bóg jest miłością. Miłością bezwarunkową. Miłością prawdziwą, szczerą. Zaufaniem i pragnieniem szczęścia. Bogactwa. Pełni oceanu możliwości. Chlebem!

Zauważcie, że "ludźmi Boga" nie są prawi i sprawiedliwi. Nie są także wierzący i praktykujący. Zwykle są to przestępcy, mordercy, grzesznicy, faryzeusze. "Nie przyszedłem powoływać sprawiedliwych, lecz grzeszników" - powiedział Jezus. Tak samo lekarz nie leczy zdrowych tylko tym, którym coś dolega. Tak jak Paweł z Tarsu.. nawrócony przestępca z ADHD.

Jakim więc prawem kościół odrzuca rozwodników czy osoby, które poddały się aborcji? Odrzuca w sensie sakramentalnym rzecz jasna. Skoro pragną się zmienić to kościół powinien im pomóc, a nie się odwracać. To tak jakby zastrzegł sobie, że będzie `łączył` tylko dobrych ludzi..

Z Jezusa, to jednak fajny koleś był. Człowiek, który zadbał o każdy aspekt ludzkiego życia. Potrafił człowieka pochwalić i objechać. Każdemu dawał szanse i nikogo nie skreślał. Garneli do nie go wszyscy, starzy i młodzi. Nikogo nie odrzucał, za to większą miłością darzył tych, którzy nie radzili sobie z życiem, dawał im szkołę życia.

3 komentarze:

  1. Ale Arkadjuszu. Nie wszystkie modlitwy wymyślili ludzie. "Ojcze Nasz" przekazał nam Pan Bóg, żebyśmy przez uważne powtarzanie tych słów pokornie oddawali się Jego woli. Jeśli ktoś się modli a nie paplę, to wypełnia Boską Wolę.

    Wierzyć można we wszystko. Za to Jezus powiedział Piotrowi, że Kościół z czeskiego, czy zgromadzenie z hebrajskiego jest potrzebne i będzie chwalić Pana. Właśnie co niedzielę.

    Nakazy religijne - to nakazy boskie. Kto nie wypełnia Bożych Słów, które przekazał pierwszym ludziom, zawiązując z nami przymierze, naraża się na Jego gniew.

    Kościół katolicki w swoich naukach nie głosi niczego, co byłoby niezgodne z Wolą Boską. Wszystkie nauki mają podstawę w słowach Jezusa Chrystusa. To Jezus powiedział, że żona, które odejdzie od męża do innego ma być potępiona.

    Natomiast nie jest powiedziane nigdzie, że może pokutować, żeby przeprosić Boga.

    Arkadjuszu, mylisz się. Mówisz 'zwykle', więc nie mów, że wierzący i praktykujący nie są sprawiedliwi. Nikt nie jest sprawiedliwy. Oprócz Boga. Natomiast my możemy próbować go naśladować. W końcu stworzył nas na Swoje podobieństwo.

    Jezus nie musi powoływać sprawiedliwych, oni znają drogę zmierzającą do Pana.
    Nie ma sensu nawracać ludzi, którzy idą dobrą drogą, trzeba nawracać grzeszników i w tym sens powoływania.

    Odrzuca, bo popełniły śmiertelny grzech, który jest obrzydlistwem w oczach Boga. Sam powiedział, że dał przykazania jako prostą drogę do Zbawienia.

    Kościół się nie odwraca, pomaga, naucza, co nie jest jednoznaczne z udzielaniem sakramentów.
    Zresztą są ludzie, uczeni w Piśmie, którzy udzielają np. rozwodnikom, nauk i pełnego rozgrzeszenia.

    Tylko jak dzisiaj Jezus ma darzyć miłością ludzi, którzy dla siebie są niczym lwy?
    A to jest najważniejsze przykazanie: przykazanie miłości.

    I z czysto papierkowego punktu widzenia. Kościół Katolicki nie jest przymusem, jeśli nauka Kościoła jako powiernika nauk Jezusa komuś nie odpowiada zawsze można się wypisać. Nie ma przymusu. Wtedy można zabijać dzieci, spać w lewym łożu i robić co się żywnie podoba i co wieczór mówić sobie: "Bóg i tak mnie kocha, wszystko wybaczy". Bez żadnej skruchy...

    OdpowiedzUsuń
  2. Dodam jeszcze, że Maryja Panna w licznych objawieniach prosiła, żeby ludzie odmawiali różaniec. Arkadjuszu! Tyle modlitw Matka Boska poleciła wypaplać co wieczór. Chyba więc wierzyć to też spędzać czas na modlitwie.

    I druga sprawa, która mi się przypomniała. Wierzyć, a nie chodzić do kościoła, wierzyć, a nie modlić się, wierzyć, a tylko parę minut dziennie pomyśleć o Bogu. To dla mnie za łatwo. Każdy by chciał coś za nic.

    Odrzucanie zobowiązań to typowe pójście na łatwiznę. A to nie jest na pewno dobra droga.

    OdpowiedzUsuń
  3. kazdy by grzeszyl ile wlezie, nei chodzil do kosciola, nie modlil sie, bo... wierzy, ale... Bog bogaty jest w Milosierdzie. Ale jest tez sprawiedliwy. Nikogo nie odrzuca - przebacza winy, ale winy te musza byc potem odpokutowane. Jesli zas swiadomie popelniamy grzech, dla samej przyjemnosci jego wmawiajac sobie, ze "Bog i tak mi wybaczy" to oklamujemy sami siebie. I jeszcze slowa Pana Jezusa: "komu wybaczycie grzech, ten bedzie mial wybaczone, komu zatrzymacie - ten bedzie mial zatrzymane".

    OdpowiedzUsuń