niedziela, 18 października 2009

Chrystus swoje, Kościół swoje - każdy sobie rzepkę skrobie

W dwu godzinnej podróży z wykładów w Lublinie, w mej głowie toczyła się wojna, o kościół. Z niedowierzaniem analizowałem każde słowa ojca przełożonego Lubelskiego Klasztoru Karmelitów Bosych, którego to dzisiaj poznałem. Jako, że zawartość Pisma Świętego jest moim systemem wartości i w pewien sposób system myślenia, szczególnie z punktu widzenia moralności i nauki samego Chrystusa, postanowiłem skorzystać z tej "podpowiedzi". Otóż co rusz w Biblii spotykamy się z dobrocią jaką Jezus okazywał napotkanym przez siebie uczniom. Jaką jego uczniowie i posłannicy ziemscy mają misję. Także o pomocy podróżnym..

Takiej pomocy potrzebowałem ja. Kawałka podłogi, na której mógłbym za tydzień przenocować. Zwróciłem się z tą prośbą do Karmelitów Bosych. Odpowiedź jaką usłyszałem brzmiała: "nie prowadzimy takiej działalności, przykro mi" - nie ukrywam, że było to dla mnie zdziwieniem, w końcu Jezus powtarzał, abyśmy przyszli do niego i jego uczniów jeśli potrzebujemy pomocy. Tak też powiedziałem ojcu przełożonemu. W związku z tym usłyszałem, że "Jezus nie dał nam na to funduszy, z resztą Jezus żył 2000 lat temu". Tak więc moje pytanie brzmi: po 2000 lat nauka Jezusa się przedawniła? Już nie obowiązuje wzajemna miłość i pomoc? A gdzie dobroć serca?

"Jeśli ktoś Was poprosi o płaszcz - oddaj mu i szatę", "rozdaj swój majątek ubogim i pójdź za mną" - to sztandarowe hasła nauki Chrystusa, szkoda, że nie znajdują uznania w dzisiejszym świecie, nawet u tych, którzy rzekomo nazywają się jego uczniami. Szkoda tylko, że Jezus poświecił swoje ciało i ludzkie życie, wycierpiał w imię ideologii, która nie odnajduje uznania także w instytucji, którą założył. Kolejny przypadek jaki mnie na tej płaszczyźnie spotyka. Jestem zawiedziony i zszokowany. Chrystus swoje, Kościół swoje - każdy sobie rzepkę skrobie.

3 komentarze:

  1. No tak, niemiła sprawa, natomiast nie można generalizować.

    To, że ten karmelita widocznie minął się z powołaniem i rozumiem tutaj Twoje zażenowanie, które jest słuszne, bo kawałek podłogi to mogliby Ci odstąpić ;))

    Ale nie można od razu sprowadzać do tego, że Kościół się mija z powołaniem.

    Jedna jaskółka wiosny nie czyni, w tym wypadku jesieni. Nie wiesz jak to jest z innym wpólnotach, albo nawet w tej samej, ale w innym miejscu. Widocznie trafiłeś na brata niezbyt służącego Bogu...

    OdpowiedzUsuń
  2. Faktycznie nieprzyjemne to było. Ale również zgadzam się z moim przedmówcą. ;-) Pozdrawiam cieplutko... :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Drogi Autorze, czy teraz Twoje emocje już opadły :)?

    A Agnieszce dziękuję za pozdrowienia i również pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń